Kiedyś założyłam tego bloga żeby opowiadać o swoim pięknym życiu w Nowym Jorku. No a przynajmniej o wakacjach tam spędzanych. Wiecie... jakie muzea i kiedy odwiedzić, czy opłaca się kupić CityPass, kiedy najlepiej przylecieć, czy nadaje się to na miesiąc miodowy...
Wcale nie planowałam przeprowadzać się za ocean! Choć gdzieś tam w głowie krzątało mi się czasem przez chwilę takie marzenie gdy obejrzałam fajny amerykański film albo wspominałam jedne ze swoich wakacji. Wyobrażałam sobie, że jeżeli kiedykolwiek przeprowadzę się do USA, na tysiąc procent będzie to Nowy Jork.
Właśnie dzisiaj mija pół roku jak przyleciałam z mężem do Nowego Jorku... na wakacje życia. W planach- dwa miesiące zwiedzania...
Wiecie, Los Angeles, Wielki Kanion, Wodospad Niagara, Disney World na Florydzie... W Nowym Jorku byliśmy już rok wcześniej, na miesiącu miodowym, ale chcieliśmy w pierwszym tygodniu dozwiedzać parę miejsc, których nie daliśmy rady poprzednio.
Wiecie, Los Angeles, Wielki Kanion, Wodospad Niagara, Disney World na Florydzie... W Nowym Jorku byliśmy już rok wcześniej, na miesiącu miodowym, ale chcieliśmy w pierwszym tygodniu dozwiedzać parę miejsc, których nie daliśmy rady poprzednio.
I na tym tygodniu nasze zwiedzanie się skończyło.
Na miejscu bardzo szybko uświadomiliśmy sobie, że jednak nie chcemy zwiedzać- chcemy tu mieszkać!
W wakacyjno-amerykańskiej atmosferze spełniania marzeń postanowiliśmy przejść od razu do czynów. Powiadomiliśmy rodzinę na skype, a pięniądze na podróże przeznaczyliśmy na kompletną zmianę życia.
Z tymże nie mieszkamy w pięknym apratamenie z widokiem na Central Park. Nie. Nie mieszkamy też na Williamsburgu, najmodniejszej dzielnicy Brooklynu. Myli się także każdy kto teraz myśli, że mieszkamy w jakiejś słodkiej klitce w mniej znanych rejonach Nowego Jorku. Może gdzieś na Queensie?
Nie.
Na początek trafiliśmy do New Jersey.
Jakby pół roku temu ktoś mi powiedział, że utknę w New Jersey, jedynym stanie którego nie darzę większą sympatią (ani mniejszą), to bym się naprawdę długo śmiała.
-Ha ha ha, niemożliwe, ha ha ha ha.
No cóż. No cóż.
Sześć miesięcy minęło a ja nadal jestem w New Jersey i nic na horyzoncie nie zwiastuje zmiany...
Za to z okna widzimy Manhattan!
Liczy się?
Postanowiłam uczcić to "pół roku w Stanach" odkurzeniem tego bloga. Czas zacząć go prowadzić. Pisać jak tu się mieszka i żyje. Bo może i to nie jest Nowy Jork, jak zawsze marzyłam, ale jednak USA i zamierzam wycisnąć z tej cytryny bardzo dobrą lemoniadę!
Nazwę bloga zostawiam. W ramach żartu. I trochę w ramach motywacji.
#Patricia
#Patricia