![]() |
Było takie wiosenne słońce, że zdjęcie na tle lokalu wyborczego mogłam zrobić albo zmarszczona albo tak, że nie było go widać przez słońce. No trudno :) |
W
ten wtorek, 8 listopada 2016, w USA odbyły się wybory. Były to
pierwsze amerykańskie wybory w jakich uczestniczyłam i bardzo byłam
tym podekscytowana :)
Wybory
w Stanach wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce...
KTO
MOŻE GŁOSOWAĆ?
Żeby
zagłosować w tych wyborach trzeba mieć amerykańskie obywatelstwo.
Stały pobyt- zielona karta, nie uprawniają do głosowania. Dlatego
tylko ja mogłam zagłosować, a mój mąż nie. Co ciekawe,
mieszkańcy Portoryko (którzy mają amerykańskie paszporty) nie
mogą głosować, chyba że mieszkają na terenie jednego z 50 Stanów
USA.
TRZEBA
SIĘ SAMEMU ZAREJESTROWAĆ!
Nie
wystarczy przyjście do lokalu wyborczego przypadającego na Twoje
miejsce zameldowania jak w Polsce. W Ameryce nie ma czegoś takiego
jak zameldowanie. Jeżeli chcesz zagłosować musisz się najpierw
zarejestrować. Np . w urzędzie przy wyrabianiu ID (dowód
osobisty/prawo-jazdy) lub listownie.
Ja
rejestrowałam się listownie- musiałam wydrukować mały formularz
z rządowej strony internetowej, wypełnić, skserować paszport i
wysłać w liście na adres, który podali na stronie z
formularzem. Po paru miesiącach(!) dostałam potwierdzenie, że
zostałam zarejestrowana i jeżeli do wyborów umrę, to żeby ktoś
z bliskich im to zgłosił :)
UWAGA,
rejestrować trzeba się bardzo wcześnie! W niektórych stanach
nawet na 4-6 miesięcy przed wyborami. Nie można sobie o tym
przypomnieć na ostatnią chwilę. Zazwyczaj ma się więcej czasu
jeżeli nie rejestruje się jako zwolennik konkretnej partii, ma się
więcej czasu.
PARTIE
POLITYCZNE
W
Stanach są tylko dwie partie polityczne: Demokraci i Republikanie.
Każda z tych dwóch Partii nominuje swojego kandydata na prezydenta.
Oczywiście najpierw zazwyczaj jest kilka opcji i na tego
właściwego dla każdej partii, głosują w
przed-wyborach Ci, którzy odpowiednio wcześniej zarejestrowali
się jako zwolennicy danej partii.
JAK
WYGLĄDAŁO GŁOSOWANIE?
Na
tydzień przed właściwymi wyborami dostałam list z hrabstwa w
którym mieszkam, w którym mogłam zobaczyć jak będzie wyglądać
moja karta wyborcza, z wyjaśnieniem jak głosować i z adresem
mojego lokalu wyborczego.
8
listopada, w Election Day, wzięłam paszport itp, poszłam
zestresowana do swojego lokalu wyborczego, który okazał się małym
pokojem w Domu Seniorów i powiedziałam, że przyszłam zagłosować.
Pani zapytała mnie jak się nazywam, kazała podpisać i pokierowała
do jednej z dwóch budek, w których się głosuje. Tak, dobrze
przeczytaliście- w ogóle nie musiałam potwierdzać swojej
tożsamości żadnym dokumentem.
NA
KOGO/CO SIĘ GŁOSUJE?
W
pierwszej kolejności na Prezydenta w parze z Vice-Prezydentem,
oprócz tego na senatora, szeryfa i kilka innych pozycji w lokalnych
urzędach. Do tego na koniec jest kilka pytań społecznych na
tak/nie. Np. były dwa pytania dla całego stanu New Jersey: czy
zgadzamy się na wybudowanie dwóch nowych kasyn (hucznie się nie
zgodziliśmy) oraz czy zgadzamy się na dofinansowanie infrastruktury
z podatku za paliwo. Do tego było jedno pytanie typowo dla mojej
miejscowości: czy zgadzamy się na przekazanie prawie 19 milionów
dolarów na lokalne szkoły.
A
i poza kandydatami zgłoszonymi przez Demokratów i Republikanów,
było też kilku kandydatów poza partyjnych, którzy właściwie nie
mają dużo szans i nie wiem po co się zgłaszają... Może, żeby
mieć to w CV?
NAKLEJKI
W
całych Stanach ludzie mogli sobie robić selfie z naklejką "I
Voted!" (Zagłosowałem!). Nie ja. Jak się okazało w całym
naszym hrabstwie nie dają naklejek. Byłam szalenie rozczarowana.
WYBORY
W TV
Mamy
tylko darmowe, ogólnodostępne kanały TV. Mogliśmy na nich
obejrzeć wszystkie debaty. W dniu wyborów, przez pierwszą część
dnia leciały te same programy, jakby nigdy nic. A popołudniu się
zaczęło... Reportaże o gigantycznych kolejkach, przewidywaniach,
potem pierwsze wyniki. Trwało to długie godziny, bo wybory odbywają
się w 6 strefach czasowych.
Dziś TV skupia się już na tym, że dokładnie za dwa tygodnie jest Święto Dziękczynienia. Co tam wybory :)
DLACZEGO
TRUMP WYGRAŁ?
W
wyborach na Amerykańśkiego Prezydenta nie ma bezpośredniego
znaczenia procent wszystkich amerykanów, którzy na niego zagłosują
:) Tu liczą się głosy elektorskie! Każdy Stan ma swoją, z góry
określoną liczbę głosów elektorskich. Są to przeróżne
wartości. Niektóre mają tylko kilka, inne kilkadziesiąt.
Żeby
wygrać w USA Wybory Prezydenckie trzeba mieć co najmniej 270 głosów
elektorskich (z 538). Czyli podlicza się głosy w każdym Stanie
osobno, liczy kto procentowo wygrał w danym Stanie i wtedy ten
kandydat dostaje głosy elektorskie każdego Stanu, który wygrał.
Jeżeli
podliczyć wszystkie głosy z całych Stanów, to na Hilary Clinton
zagłosowało więcej Amerykanów. Nie ma to znaczenia, nie ma tu
żadnych drugich tur nawet przy tak wyrównanych wynikach (w wielu
Stanach jeden z kandydatów wygrywał 1 procentem). Liczą się tylko
głosy elektorskie i to Trump zdobył ich więcej. Gdy tylko można
było stwierdzić, że ma ich na pewno ponad 270, przestali właściwie
czekać na wyniku z paru ostatnich stanów.
Czy
jest to sprawiedliwe? Hm. Podobno. Ja się z tym systemem
nie zgadzam, w końcu to ma być Prezydent wszystkich Amerykanów, a
nie poszczególnych Stanów. Ale jakoś nigdy nie słyszałam, żeby
ktoś na to narzekał czy chciał to zmienić. Amerykanie są chyba
przyzwyczajeni do tego, że tak to właśnie wygląda.
Czy wyniki głosowania są wiążące? NIE. Tak zwane głosy elektorskie są oddawane przez nominowanych elektorów podczas głosowania w grudniu. To własnie przez to głosowanie tak na prawde zostaje wybrany prezydent. Elektorzy powinni ale nie muszą głosować tak jak "zdecydowały" ich stany. Pomimo, że w prawie połowie Stanów elektorzy prawnie mają obowiązek głosować zgodnie z decyzją stanów, nadal mogą tego nie zrobić ponosząc tylko niezbyt dużą karę pieniężną. Czyli w teorii: podczas najbliższego głosowania elektorzy możą nominować Clinton, a nie Trumpa, jeżeli zgodnie z ich sumieniem będzie to właściwsza decyzja i będą gotowi ponieść tego konsekwencje. W praktyce raczej na pewno tak się nie zdarzy. Różnica głosów między tymi kandydatami była zbyt mała, żeby tłumaczyć taki wybór "poparciem całego narodu", a Trump od czasu wygranej zachowuje się jak potulny baranek, jest grzeczniutki i wyraźnie nie chce niczym podpaść :)
Czy wyniki głosowania są wiążące? NIE. Tak zwane głosy elektorskie są oddawane przez nominowanych elektorów podczas głosowania w grudniu. To własnie przez to głosowanie tak na prawde zostaje wybrany prezydent. Elektorzy powinni ale nie muszą głosować tak jak "zdecydowały" ich stany. Pomimo, że w prawie połowie Stanów elektorzy prawnie mają obowiązek głosować zgodnie z decyzją stanów, nadal mogą tego nie zrobić ponosząc tylko niezbyt dużą karę pieniężną. Czyli w teorii: podczas najbliższego głosowania elektorzy możą nominować Clinton, a nie Trumpa, jeżeli zgodnie z ich sumieniem będzie to właściwsza decyzja i będą gotowi ponieść tego konsekwencje. W praktyce raczej na pewno tak się nie zdarzy. Różnica głosów między tymi kandydatami była zbyt mała, żeby tłumaczyć taki wybór "poparciem całego narodu", a Trump od czasu wygranej zachowuje się jak potulny baranek, jest grzeczniutki i wyraźnie nie chce niczym podpaść :)
#Patricia