czwartek, 10 listopada 2016

ŻYCIE W USA: ELECTION DAY - AMERYKA WYBIERA, JA TEŻ

Było takie wiosenne słońce, że zdjęcie na tle lokalu wyborczego mogłam zrobić albo zmarszczona albo tak, że nie było go widać przez słońce. No trudno :)
W ten wtorek, 8 listopada 2016, w USA odbyły się wybory. Były to pierwsze amerykańskie wybory w jakich uczestniczyłam i bardzo byłam tym podekscytowana :)

Wybory w Stanach wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce...

KTO MOŻE GŁOSOWAĆ?
Żeby zagłosować w tych wyborach trzeba mieć amerykańskie obywatelstwo. Stały pobyt- zielona karta, nie uprawniają do głosowania. Dlatego tylko ja mogłam zagłosować, a mój mąż nie. Co ciekawe, mieszkańcy Portoryko (którzy mają amerykańskie paszporty) nie mogą głosować, chyba że mieszkają na terenie jednego z 50 Stanów USA.

TRZEBA SIĘ SAMEMU ZAREJESTROWAĆ!
Nie wystarczy przyjście do lokalu wyborczego przypadającego na Twoje miejsce zameldowania jak w Polsce. W Ameryce nie ma czegoś takiego jak zameldowanie. Jeżeli chcesz zagłosować musisz się najpierw zarejestrować. Np . w urzędzie przy wyrabianiu ID (dowód osobisty/prawo-jazdy) lub listownie.

Ja rejestrowałam się listownie- musiałam wydrukować mały formularz z rządowej strony internetowej, wypełnić, skserować paszport i wysłać w liście na adres, który podali na stronie z formularzem. Po paru miesiącach(!) dostałam potwierdzenie, że zostałam zarejestrowana i jeżeli do wyborów umrę, to żeby ktoś z bliskich im to zgłosił :)

UWAGA, rejestrować trzeba się bardzo wcześnie! W niektórych stanach nawet na 4-6 miesięcy przed wyborami. Nie można sobie o tym przypomnieć na ostatnią chwilę. Zazwyczaj ma się więcej czasu jeżeli nie rejestruje się jako zwolennik konkretnej partii, ma się więcej czasu.

PARTIE POLITYCZNE
W Stanach są tylko dwie partie polityczne: Demokraci i Republikanie. Każda z tych dwóch Partii nominuje swojego kandydata na prezydenta. Oczywiście najpierw zazwyczaj jest kilka opcji i na tego właściwego dla każdej partii, głosują w przed-wyborach Ci, którzy odpowiednio wcześniej zarejestrowali się jako zwolennicy danej partii.

JAK WYGLĄDAŁO GŁOSOWANIE?
Na tydzień przed właściwymi wyborami dostałam list z hrabstwa w którym mieszkam, w którym mogłam zobaczyć jak będzie wyglądać moja karta wyborcza, z wyjaśnieniem jak głosować i z adresem mojego lokalu wyborczego.

8 listopada, w Election Day, wzięłam paszport itp, poszłam zestresowana do swojego lokalu wyborczego, który okazał się małym pokojem w Domu Seniorów i powiedziałam, że przyszłam zagłosować. Pani zapytała mnie jak się nazywam, kazała podpisać i pokierowała do jednej z dwóch budek, w których się głosuje. Tak, dobrze przeczytaliście- w ogóle nie musiałam potwierdzać swojej tożsamości żadnym dokumentem.

NA KOGO/CO SIĘ GŁOSUJE?
W pierwszej kolejności na Prezydenta w parze z Vice-Prezydentem, oprócz tego na senatora, szeryfa i kilka innych pozycji w lokalnych urzędach. Do tego na koniec jest kilka pytań społecznych na tak/nie. Np. były dwa pytania dla całego stanu New Jersey: czy zgadzamy się na wybudowanie dwóch nowych kasyn (hucznie się nie zgodziliśmy) oraz czy zgadzamy się na dofinansowanie infrastruktury z podatku za paliwo. Do tego było jedno pytanie typowo dla mojej miejscowości: czy zgadzamy się na przekazanie prawie 19 milionów dolarów na lokalne szkoły.

A i poza kandydatami zgłoszonymi przez Demokratów i Republikanów, było też kilku kandydatów poza partyjnych, którzy właściwie nie mają dużo szans i nie wiem po co się zgłaszają... Może, żeby mieć to w CV?

NAKLEJKI
W całych Stanach ludzie mogli sobie robić selfie z naklejką "I Voted!" (Zagłosowałem!). Nie ja. Jak się okazało w całym naszym hrabstwie nie dają naklejek. Byłam szalenie rozczarowana.

WYBORY W TV
Mamy tylko darmowe, ogólnodostępne kanały TV. Mogliśmy na nich obejrzeć wszystkie debaty. W dniu wyborów, przez pierwszą część dnia leciały te same programy, jakby nigdy nic. A popołudniu się zaczęło... Reportaże o gigantycznych kolejkach, przewidywaniach, potem pierwsze wyniki. Trwało to długie godziny, bo wybory odbywają się w 6 strefach czasowych.
Dziś TV skupia się już na tym, że dokładnie za dwa tygodnie jest Święto Dziękczynienia. Co tam wybory :)

DLACZEGO TRUMP WYGRAŁ?
W wyborach na Amerykańśkiego Prezydenta nie ma bezpośredniego znaczenia procent wszystkich amerykanów, którzy na niego zagłosują :) Tu liczą się głosy elektorskie! Każdy Stan ma swoją, z góry określoną liczbę głosów elektorskich. Są to przeróżne wartości. Niektóre mają tylko kilka, inne kilkadziesiąt.

Żeby wygrać w USA Wybory Prezydenckie trzeba mieć co najmniej 270 głosów elektorskich (z 538). Czyli podlicza się głosy w każdym Stanie osobno, liczy kto procentowo wygrał w danym Stanie i wtedy ten kandydat dostaje głosy elektorskie każdego Stanu, który wygrał.

Jeżeli podliczyć wszystkie głosy z całych Stanów, to na Hilary Clinton zagłosowało więcej Amerykanów. Nie ma to znaczenia, nie ma tu żadnych drugich tur nawet przy tak wyrównanych wynikach (w wielu Stanach jeden z kandydatów wygrywał 1 procentem). Liczą się tylko głosy elektorskie i to Trump zdobył ich więcej. Gdy tylko można było stwierdzić, że ma ich na pewno ponad 270, przestali właściwie czekać na wyniku z paru ostatnich stanów.

Czy jest to sprawiedliwe? Hm. Podobno. Ja się z tym systemem nie zgadzam, w końcu to ma być Prezydent wszystkich Amerykanów, a nie poszczególnych Stanów. Ale jakoś nigdy nie słyszałam, żeby ktoś na to narzekał czy chciał to zmienić. Amerykanie są chyba przyzwyczajeni do tego, że tak to właśnie wygląda.

Czy wyniki głosowania są wiążące? NIE. Tak zwane głosy elektorskie są oddawane przez nominowanych elektorów podczas głosowania w grudniu. To własnie przez to głosowanie tak na prawde zostaje wybrany prezydent. Elektorzy powinni ale nie muszą głosować tak jak "zdecydowały" ich stany. Pomimo, że w prawie połowie Stanów elektorzy prawnie mają obowiązek głosować zgodnie z decyzją stanów, nadal mogą tego nie zrobić ponosząc tylko niezbyt dużą karę pieniężną. Czyli w teorii: podczas najbliższego głosowania elektorzy możą nominować Clinton, a nie Trumpa, jeżeli zgodnie z ich sumieniem będzie to właściwsza decyzja i będą gotowi ponieść tego konsekwencje. W praktyce raczej na pewno tak się nie zdarzy. Różnica głosów między tymi kandydatami była zbyt mała, żeby tłumaczyć taki wybór "poparciem całego narodu", a Trump od czasu wygranej zachowuje się jak potulny baranek, jest grzeczniutki i wyraźnie nie chce niczym podpaść :)


#Patricia