środa, 14 września 2016

# CO MNIE ZASKOCZYŁO W USA

Amerykańskie flagi wiszą w USA dosłownie wszędzie. Chyba na wypadek gdyby ktoś zapomniał w jakim kraju się znajduje ;)
Pomimo amerykańskich filmów i książek oraz faktu, że za młodu słyszałam wiele o Stanach od moich rodziców, a potem mój mąż ode mnie, żadne z nas nie uniknęło na wakacjach w USA kilku porządnych zaskoczeń. Pierwsze na naszej liście przytrafiło nam się całkiem niedawno!


Oto lista rzeczy, które najbardziej zaskoczyły nas w USA:

1. ŚWIETLIKI ISTNIEJĄ!
Pierwszy raz zobaczyliśmy je z mężem w tym roku na wiosnę. Szliśmy wieczorem do sklepu i w pierwszej chwili myśleliśmy, że mamy coś nie tak z oczami! Szybko zorientowaliśmy się, że to zbyt duży zbieg okoliczności żeby widzieć iskierki światła w tym samym momencie i w tym samym miejscu. 

Cieszyliśmy się jak małe dzieci gdy dojrzeliśmy, że nasze "mroczki przed oczami" to świecące dupki robaczków. Świetliki! I to nie w lesie, tylko normalnie nad betonowym chodnikiem.

Niestety nie da się im za bardzo zrobić zdjęcia bo przeważnie świecą krótko, w czasie lotu i niespodziewanie. 



2. PODATEK OD SPRZEDAŻY
W Polsce, jak i chyba w ogóle wszystkich krajach na świecie poza Ameryką, podatki od sprzedaży są już wliczone w cenę produktu, którą widzimy na półce/metce/produkcie.

A w USA? Nie, skądże, to by było przecież za proste! W zależności od stanu (a czasem i danego regionu) podatki od sprzedaży są różnej wysokości i naliczane (bądź nie) od różnych rzeczy.

Przy pierwszych zakupach można się nieźle zdziwić gdy przy kasie musicie zapłacić więcej niż to sobie na szybko podliczyliście. Coś nie tak z Waszą matematyką? Nie, to tylko magicznie pojawiający się tax.


3. WIELKOŚĆ RZECZY
Tu wszystko jest wielkie. Pierwsza rzecz jaka uderza Cię po przylocie do Stanów to wielkość amerykańskich samochodów. Są OGROMNE. Drugie uderzenie to szerokość ulic. Nierzadko na jednokierunkowej drodze stoją po obu stronach zaparkowane wielkie samochody, a pośrodku nie tylko bezkolizyjnie może przejechać kolejny ogromny samochód, ale także może zostać wyminięty przez jeszcze jeden duży samochód.
Jedna z wielu szerokich ulic jednokierunkowych. Williamsburg, Brooklyn, NY.
Po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja, że normalnymi samochodami na drogach są SUVy a nie sedany, a po powrocie do Polski każdy samochód wydaje się śmieszną miniaturką.

Porcje w restauracjach też są ogromne. Jak się człowiek pokusi o przystawkę to połowa dania głównego zostaje mu na następny dzień na lunch- nikt tu się nie dziwi, że prosisz o spakowanie reszty ze swojego talerza.

W przewodnikach o Nowym Jorku wszystko: od kolekcji w muzeach, poprzez parki miejskie, po neogotyckie katedry jest największe/najwyższe na świecie/półkuli/USA.

W ogóle trzeba przyjąć, że w USA wszystko po prostu jest wielkie z definicji. Robaki też.


4. KOLEJKI
Zanim przyleciałam do Stanów w bardziej świadomym wieku niż niemowlęcy (miałam 16 lat) byłam pewna że stanie w kolejce może być tylko i wyłącznie bardzo nieprzyjemnym i stresującym doświadczeniem. Czujesz czyjś oddech na swojej szyi, musisz stać dosłownie parę centymetrów za osobą przed sobą by nie zostawić nikomu miejsca na wepchanie się, musisz mieć oczy szeroko otwarty by móc w razie czego zareagować na wpychanie się kogoś przed jedną z osób czekających przed Tobą. Popychanie łokciem czy nawet torebką w pupę to normalne zjawiska. Tak samo ciągłe narzekanie na kolejki podczas czekania.

Tutaj kolejki to zupełnie inna bajka. Zwłaszcza Nowojorczycy są ich mistrzami. Każdy zachowuje bezpieczną odległość, nikt nikogo nie dotyka nawet torebką (a jeżeli się to zdarzy od razu Cię przeprasza) i w żadnym wypadku nie trzeba się nerwowo rozglądać i stresować tym, że ktoś się może przed Ciebie wepchać. Nie wepcha się.

Do tego kolejna niespodzianka: okazuję się, że podczas stania w kolejce można rozmawiać o innych rzeczach niż okropność stania w kolejce- niesamowite! Nowojorczycy przeważnie nie tracą swojego czasu w kolejce na narzekanie. Zamiast tego jeżeli nie są sami to gadają ze sobą tak samo jakby byli na spotkaniu w restauracji; jeżeli czekają samotnie to sprawdzają sobie e-maile na swoich smartfonach (głównie najnowszych iPhone'ach). A to wszystko bez rozdrażnionych westchnień!

Oczywiście i tu i tu są wyjątki od reguły, jak zawsze. Ale wiecie o co mi chodzi ;)



5. KLIMAT
Wydawałoby się, że lecąc na wakacje np. z ciepłego Wrocławia do Nowego Jorku, który nie jest żadną tropikalną wyspą z palmami, ale także miastem z 4 porami roku (widziałeś przecież na filmach), pogoda Cię nie zaskoczy. Nic bardziej mylnego!

Nowojorski klimat subtropikalny (Wikipedia: Według klasyfikacji Köppena, w Nowym Jorku panuje klimat kontynentalny wilgotny (Dfa) z przejściowymi wpływami klimatu subtropikalnego wilgotnego (Cfa).) daje o sobie znać latem bardzo intensywnie. Jest potwornie wilgotno i upalnie, noce gorące, a w dzień słońce daje w czachę bez przerwy. Filtr przeciwsłoneczny staje się obowiązkowy nawet dla największych twardzieli. Mojemu mężowi spaliło ręce w drugiej połowie listopada, gdy robiąc coś na dworze w cieplejszy dzień podwinął rękawy bluzy. We Wrocławiu o tej porze mógłby leżeć plackiem na słońcu cały dzień i nawet by się nie zaróżowił. Zima z giga mrozem i mnóstwem śniegu zaskakuje po tym podwójnie.
Klimat USA z przewodnika "USA", wyd. Przewodnik Wiedzy i Życia.
Trzeba pamiętać, że jedynie w małym północno-wschodnim fragmencie USA pogoda może przypominać tą w Polsce. Reszta Stanów Zjednoczonych zaskoczy Cię zupełnie innym powietrzem, wilgotnością, temperaturami i zjawiskami atmosferycznymi. Głównie z uwagi na położenie względem równika mamy w Stanach do czynienia z bardziej prażącym słońcem ale także z zupełnie innymi strefami klimatycznymi- za pierwszym razem nawet w tak znajomym wizualnie Nowym Jorku można doznać szoku. Klimat naprawdę jest inny!


6. TOALETA
Wiem, wiem wiem, kto normalny gada o toalecie?! Jednak tą sprawę naprawdę trzeba obgadać bo różnice są aż TRZY!
  • Głównie rozchodzi się o spłukiwanie.
Są dwie opcje: po naciśnięciu spłuczki (która najczęściej jest małą klameczką z lewej strony) całą zawartość toalety nagle zasysa się z głośnym efektem dźwiękowym (jak w samolocie) i dopiero wlewa się uzupełnienie wody, albo w gorszym przypadku: najpierw drastycznie szybko podnosi się poziom wody po czym pod wielkim ciśnieniem cała zawartość zostaje wsiąrbnięta- również z głośnym dźwiękiem zassania.

Uwaga! Za pierwszym razem grozi zawałem- przez najstraszniejsze 2 sekundy w Twoim życiu wydaje Ci się, że zatkałeś toaletę...
  • Z małymi wyjątkami można stwierdzić, że publiczne toalety są raczej czyste, a nawet te najbardziej stare i zardzewiałe mają papier toaletowy, mydło i suszarki do rąk.
Śmiało można iść do toalety na dworcu autobusowym, w zoo, w miejskim parku (tu w niektórych może być gorzej z czystością ale zazwyczaj trzeba mieć dużego pecha żeby nie trafić na papier i mydło) w budce w lesie czy nawet poprosić o możliwość skorzystania z toalety w sklepie odzieżowym, kawiarni czy restauracji (nawet jak nie jesteśmy klientami). No w Nowym Jorku czasem przykleją na szybie kartkę „toaleta tylko dla klientów”, ale reszta kraju pod tym względem jest bardziej wyrozumiała i nie robi żadnego problemu.
Około 2 cm szpary w drzwiach toalety na
Port Authority Bus Terminal, NYC
  • Szparki w drzwiach publicznych toaletA raczej SZPARY.
Co więksi wstydnisie mogą mieć na początku problem z załatwieniem swojej sprawy. Potem się człowiek przyzwyczaja bo wie, że nikt przez te szpary nigdy specjalnie nie zagląda a bez wpatrywania się przecież nic nie widać.

Szpary są podobno dla bezpieczeństwa- żeby nikomu nie przyszło do głowy się tam zamknąć i robić niedozwolone/nielegalne rzeczy, albo żeby ułatwić pomoc komuś kto w środku zemdleje. Whatever, po prostu są i trzeba do tego przywyknąć.


7. WARZYWKA NA PÓŁKACH W NOWYM JORKU
Te zdjęcia już kiedyś pokazywałam w notce o zakupach spożywczych -> klik.



Warzywa i owoce w sklepach w Nowym Jorku i okolicach (w reszcie Stanów podobno nie, ale nie mogę tego potwierdzić) po prostu są skrupulatnie układane. Zauważyłam, że w wielu sklepach "na rogu" do układania produktów są zatrudnieni osobni pracownicy, którzy nigdy nie stoją przy kasie czy przy obsłudze klienta.

Dlaczego warzywka muszą być układane? Nie wiem, ale muszą :)


8. MITY O NIEZDROWYM JEDZENIU I GRUBYCH AMERYKANACH
Wielu ludzi zanim przyleci do USA żyje w przeświadczeniu, że wszyscy Amerykanie są grubi i jedzą syfiarskie jedzenie z fast foodów.

A potem przylatuje się do Nowego Jorku lub innego dużego miasta, a tu wszyscy biegają (o każdej porze dnia i nocy- nie da się stać dłużej niż 5 minut w jednym miejscu i nie zauważyć co najmniej jednego biegacza), grają po pracy ze znajomymi w piłkę, chodzą na siłownie... Przeważnie wyglądają jak okładki Shape'a. W modzie jest zdrowe odżywianie, produkty organic (bio, eco) i dieta wegańska.

Grubi Amerykanie istnieją ale raczej w biednych dzielnicach (niezdrowe jedzenie i picie jest najtańsze) oraz w mniejszych miasteczkach/wsiach (wiek 40+, dużo czasu w aucie no i stać ich na objadanie się w restauracjach) ale zdecydowanie nie jest to norma, jaką sobie wcześniej wyobrażamy. Niestety jak już ktoś jest gruby to zazwyczaj z rozmachem: patrz punkt 3.

W dużych miastach prawie wszyscy dbają o zdrowie i sylwetkę i to się rzuca w oczy momentalnie. Oby tak dalej!


9. KOBIETY BEZ STANIKÓW
Wiecie jak to na Pudelkach robią afery, że jakaś Hollywoodzka gwiazda została przyłapana na zdjęciu bez stanika? No cóż. To nie tak, że specjalnie szuka atencji. Po prostu amerykanki często chodzą latem bez staników i nikt tutaj z sutków problemu nie robi.

Szczerze? W żar ponad 30 kilka stopni z ogromną wilgotnością (zwłaszcza na wschodnim wybrzeżu) nikt nie chce mieć na sobie dodatkowej warstwy materiału.

Możecie żałować, że do tego punktu nie dorzucam zdjęcia ;)


10. PAKOWACZE
I na ostatek najdziwniejsza praca na świecie: w każdym supermarkecie przy kasach stoją pakowacze. W Nowym Jorku przeważnie są to osoby w wieku licealnym, a w New Jersey zauważyłam, że głównie zatrudniają osoby z lekkim upośledzeniem.

Stoją i pakują Twoje zakupy do siatek w czasie gdy ty... stoisz i patrzysz? Trochę bezsensu, choć czasem się sprawdza: przy większych zakupach i dużych kolejkach. Za pierwszym razem nie wiedziałam jak się zachować, czy mogę odmówić i czy powinnam dać napiwek...


To były nasze największe zaskoczenia "okiem turysty", ale jest jeszcze wiele różnic w życiu w USA a w Polsce- je opiszę przy innej okazji.


A Was co zaskoczyło? :)

#Patricia