Nadszedł ten czas... jestem gotowa! Podzielę się z Wami swoim przepisem na amerykański Apple Pie, który piekę od lat. Jak ktoś nie wie, to jest to takie kruche ciasto z nadzieniem z jabłek, które jest szalenie popularne w USA.
Według mnie najlepiej jest użyć do niego jabłek ze spadów, dlatego w Polsce piekłam go bardzo często na jesień, kiedy dostawałam spady z ogródka dziadka. Teraz piekę go tylko raz na jakiś czas w porze "zimnej" z kupowanych jabłek. Mąż wie, że jak ma na niego ochotę ma po prostu kupić 5 jabłek i ja będę wiedzieć co z nimi zrobić ;)
Najczęściej M. kupuje jabłka gala, choć według mnie są owszem smaczne ale nie miękną odpowiednio i do pieczenia wolę używać innych gatunków ale mąż mnie nie słucha i muszę piec właśnie z tych "bo on je lubi". Ale mogę Wam zagwarantować, że nawet jeżeli jabłuszka nie zmiękną i pozostaną "zbyt" jędrne to i tak cały Apple Pie będzie smaczny. Oczywiście jak ktoś lubi sobie po amerykańsku bezwstydnie dogodzić to można go podawać z lodami waniliowymi, ale my jemy go na zdrowo- sam, po prostu na ciepło.
PATRICIA's APPLE PIE
Do odmierzania "szklanek" używam miarek na amerykańskie cupy. 1 cup czyli szklanka ma 236 ml. Jak ktoś chce mąkę zważyć, to 3 i 1/4 cupa (do ciasta) waży około 420 gram, a 1/4 cupa (do nadzienia) waży ok. 35 g. Oczywiście łyżka to 15 ml, a łyżeczka to 5 ml.
KRUCHE CIASTO
- 3 i 1/4 szklanki mąki (używam pszennej, lub owsianej bez glutenu)
- 1 płaska łyżka soli (używam himalajskiej)
- 1/2 łyżeczki imbiru
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 300 gram masła (niesolone, zimne, w kosteczkach)
- 100-140 ml zimnej wody, bardzo zimnej
NADZIENIE
- 5 jabłek
- 1/4 szklanki mąki (powinna być pszenna ale jak ktoś nie toleruje glutenu to może użyć owsianej bez glutenu)
- 3 łyżki cukru kokosowego
- 1 łyżka cynamonu
Zaczynamy od ciasta.
1. Siekamy suche składniki z masłem. Dolewamy wody, mieszając do połączenia.
Jeżeli mamy malakser to wrzucamy do niego wszystkie składniki poza wodą i siekamy, aż ciasto zacznie się formować, wtedy powoli dolewamy po trochę zimnej wody, aż ciasto się połączy (nie trzeba wlewać całej, max 140 ml).
Opcjonalnie: jeżeli nie mamy malaksera (jak ja przez pierwszy rok mieszkania w Stanach) ani nie chce się nam tradycyjnie siekać mąki z masłem godzinami to trzeba poradzić sobie inaczej: zamiast krojenia zimnego masła można je roztopić! Wtedy do suchych składników powoli wlewa się masło, ciągle mieszając (można mikserem), a potem wodę. Jak trzeba to można na koniec wyrabiać je chwilę ręką.
2. Wkładamy ciasto do lodówki, w dwóch spłaszczonych porcjach.
Gotowe ciasto kładziemy na folię spożywczą, dzielimy szybko na dwie porcje- jedna może być delikatnie większa (na spód). Spłaszczamy ręką, zawijamy w folię i wrzucamy do lodówki na 2 godziny (jeżeli używaliśmy alternatywnej wersji z rozpuszczonym masłem to na max 1 godz.)
Ciasto można zamrozić i trzymać kilka miesięcy.
Czas na nadzienie!
3. Kroimy jabłka w ósemki a potem małe plasterki.
Jabłka obieramy, kroimy w ósemki i kroimy w plasterki (wyjdą takie trójkąciki). Ja do krojenia jabłek w ósemki używam takiego gadżetu z Ikei, który od razu usuwa gniazdo z nasionkami. W plasterki kiedyś kroiłam ręcznie, a teraz wrzucam do krajalnicy w moim malakserze Kitchen Aida.
4. Dodajemy do jabłek suche składniki.
Łączymy mąkę, cukier i cynamon. Mieszamy miksturę z pokrojonymi wcześniej jabłuszkami.
Gdy ciasto się schłodzi a nadzienie będzie gotowe...
5. Nagrzewamy piekarnik - 210 C, szykujemy formę.
Nagrzewamy piekarnik do 210 stopni C. A formę do pieczenia tart wykładamy papierem do pieczenia (choć nie jest to konieczne). W żadnym wypadku nie trzeba formy smarować, w cieście jest przecież mnóstwo masła. Przepis jest na formę o wielkości 26 cm, ale najbardziej lubiłam używać dużej 30 cm, wtedy wychodzi bardziej płaski ale wydaje mi się, że jabłka lepiej dochodzą.
6. Rozwałkujemy oba ciasta na płaskie kółka.
Wyjmujemy ciasto z lodówki, rozwałkujemy większą część na koło o wielkości, która pozwoli pokryć dno i brzegi formy. Drugą część rozwałkujemy na koło, które pozwoli zakryć potem ciasto od góry.
7. Do formy kładziemy ciasto, wykładamy nadzienie i przykrywamy drugim ciastem.
Na dolną warstwę ciasta wykładamy nadzienie, przykrywamy je górną warstwą i mocno sklejamy brzegi dolnego i górnego ciasta ze sobą. Nacinamy na górze małe otworki, tak żeby para miała gdzie uciekać.
Pieczemy!
8. Pieczemy 15 min. w 210 st, potem pod przykryciem 50 min. w 190 st.
Wkładamy ciasto do piekarnika nagrzanego do 210 st. C, na 15 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 190 st. C, przykrywamy ciasto folią aluminiową i pieczemy jeszcze 50 minut.
Jeżeli ciasto nie jest od góry wystarczająco przypieczone, ani przez żadną dziurkę nie wydostaje się "soczek" z nadzienia, można piec je dłużej, już bez przykrycia.
9. Wyjmujemy, podajemy na ciepło!
Wyjąć z piekarnika, dać odpocząć z 10-15 minut. Ja zawsze wyjmuję je z formy, ale w sumie nie trzeba. Podawać należy na ciepło.
Żeby nadzienie od razu nie wypływało jak u mnie na zdjęciach, wystarczy odczekać te kilkanaście minut na ostygnięcie- my po prostu nie mogliśmy się już doczekać i nakładałam super gorące...
Żeby nadzienie od razu nie wypływało jak u mnie na zdjęciach, wystarczy odczekać te kilkanaście minut na ostygnięcie- my po prostu nie mogliśmy się już doczekać i nakładałam super gorące...
Jak kompletnie ostygnie, można przechowywać w lodówce nawet kilka dni i podgrzewać przed podaniem.
INNE OWOCE
Jak ktoś lubi zaszaleć, to polecam do nadzienia przemycić np. trochę malin :)
I właściwie na tej samej zasadzie co jabłka można zrobić taki pie z dowolnymi owocami, tylko do niektórych (np. kwaśne wiśnie) trzeba dodać więcej cukru.
INNE OWOCE
Jak ktoś lubi zaszaleć, to polecam do nadzienia przemycić np. trochę malin :)
I właściwie na tej samej zasadzie co jabłka można zrobić taki pie z dowolnymi owocami, tylko do niektórych (np. kwaśne wiśnie) trzeba dodać więcej cukru.
***
Jak kiedyś będę mieć piekarnik, który nie będzie grzał tylko od dołu to obiecuje, że dodam lepsze zdjęcia, bo teraz to mi ciężko o "spieczoną górę" lub "soczyste nadzienie"... Sorry :)
A no i musiałam użyć jednorazowej foremki, bo jeszcze się nie dorobiłam porządnej formy na tartę, ale już niedługo, już niedługo...
A no i musiałam użyć jednorazowej foremki, bo jeszcze się nie dorobiłam porządnej formy na tartę, ale już niedługo, już niedługo...
#Patricia