Święta, święta i po świętach.
Atmosferę budowaliśmy powoli przez cały grudzień:
BLOGMAS
#1 -
świąteczne dekoracje DIY, zakupy, zimowy kompot
BLOGMAS
#2 -
ekologiczna choinka, termosy, pierniczki, pierogi ruskie
BLOGMAS
#3 -
pierwszy śnieg, ciasteczka, dekoracje amerykańskich domów
BLOGMAS
#4 -
lukrowanie pierników, pidżamki, tarta kokosowa, Święta 2015
O to jak spędziliśmy nasze drugie Święta w Ameryce: co robiliśmy i co gotowaliśmy... Uwaga, będzie dużo zdjęć jedzenia :)
PIĄTEK
W piątek zapakowaliśmy pierniczki do puszek i pojechaliśmy do Nowego Jorku. Odwiedziliśmy po kolei swoich znajomych by dać im pierniczki (w jednym msc. zahaczyliśmy też o urodzinowy tort!)
Poszliśmy do sklepu z polskimi produktami po kapuchę i suszone grzybki. Przy okazji kupiliśmy kokosowe Michałki dla mojego męża. Fuj:)
Poszliśmy do sklepu z polskimi produktami po kapuchę i suszone grzybki. Przy okazji kupiliśmy kokosowe Michałki dla mojego męża. Fuj:)
SOBOTA | WIGILIA
Wigilia zaczęła się bardzo spokojnie. Zjedliśmy śniadanko, poszliśmy na szybkie zakupy prezentowe do TJmaxxa i zasiedliśmy przed komputerem by zobaczyć wigilie naszych rodzin w Polsce. Dla świątecznego nastroju tego dnia nosiłam swój ugly christmas sweater ("brzydki sweterek bożonarodzeniowy"). Takie sweterki są w Stanach bardzo popularne.
Gdy nasze rodziny poszły spać (jest 6 godzin różnicy) przyszedł czas na naszą wigilię. Ugotowaliśmy na nią zupę śliwkową oraz pierogi z kapustą i grzybami. Jak w poprzednim roku. W dwie osoby więcej nie przejemy :) W jednym z pierogów ukryłam 25-centówkę, na finansowe szczęście w nadchodzącym roku.
Do wigilii zasiedliśmy jak się wyrobiliśmy z gotowaniem, nawet nie wiem o której godzinie, ale było już ciemno. Nie czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę, bo mieszkamy za blisko Nowego Jorku, który emituje tyle światła okrągłą dobę, że żadnych gwiazd w okolicy nigdy nie widać, jest za jasno.
Zupa śliwkowa to ulubione danie mojego męża, ja nie przepadam i szczerze mówiąc zawsze myślałam, że jak dorosnę to nie będę jej już musiała próbować co roku. W nasze pierwsze wspólne Święta zabrałam męża (wtedy jeszcze jako chłopaka) do mojej babci w góry. Tam odkrył zupę śliwkową, którą moja babcia zawsze musi mieć na wigilię jako pierwsze danie. Teraz nie tylko muszę próbować tej zupy co święta ale i gotować ją kilka razy w roku.
Pierogi z kapustą i grzybami wyszły nam tak wybornie przepyszne, że aż to było nieprzyzwoite. Zrobiliśmy ich 35 i zjedliśmy je od razu wszystkie. Wprawdzie mamy wspólne konto więc wszystko jedno kto znalazł monetę, ale pochwalę się, że byłam to ja!
Do wigilii zasiedliśmy jak się wyrobiliśmy z gotowaniem, nawet nie wiem o której godzinie, ale było już ciemno. Nie czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę, bo mieszkamy za blisko Nowego Jorku, który emituje tyle światła okrągłą dobę, że żadnych gwiazd w okolicy nigdy nie widać, jest za jasno.
Zupa śliwkowa to ulubione danie mojego męża, ja nie przepadam i szczerze mówiąc zawsze myślałam, że jak dorosnę to nie będę jej już musiała próbować co roku. W nasze pierwsze wspólne Święta zabrałam męża (wtedy jeszcze jako chłopaka) do mojej babci w góry. Tam odkrył zupę śliwkową, którą moja babcia zawsze musi mieć na wigilię jako pierwsze danie. Teraz nie tylko muszę próbować tej zupy co święta ale i gotować ją kilka razy w roku.
Pierogi z kapustą i grzybami wyszły nam tak wybornie przepyszne, że aż to było nieprzyzwoite. Zrobiliśmy ich 35 i zjedliśmy je od razu wszystkie. Wprawdzie mamy wspólne konto więc wszystko jedno kto znalazł monetę, ale pochwalę się, że byłam to ja!
NIEDZIELA | BOŻE NARODZENIE
Tym razem się udało po amerykańsku! Prezenty otworzyliśmy dopiero w Bożonarodzeniowy poranek. Marzyliśmy, żeby tak zrobić od lat.
Ale mieliśmy w tym roku problem z prezentami... Żadne z nas nic nie chciało ani nie potrzebowało. W końcu mój mąż mnie zmusił do wybrania sobie kilku drobiazgów i przy okazji znaleźliśmy też coś na wspólny prezent. Tak, Mikołaj nie istnieje, trzeba sobie samemu coś kupić pod choinkę.
Dostałam śliczną butelkę-termos, lakier do paznokci, dwie pary rajstopek i skarpetki za kolano, a na wspólny prezent dostaliśmy kettlebell- ciężarek do ćwiczeń.
Po rozpakowaniu prezentów znowu dzwoniliśmy na Skype. Na obiad jedliśmy pierogi ruskie, które jak wiecie robiłam już wcześniej i mroziłam. Były oczywiście pyszne! Coś ostatnio mam rękę do pierogów.
Popołudniu wybraliśmy się na spacer do parku, który mamy w pobliżu, a w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Wypróbowaliśmy przy okazji mój nowy termosik. Jest nie tylko cudny ale i działa!
Po spacerze wzięliśmy się za gotowanie: uszek oraz krokietów i bigosu na kolejny dzień.
Na świąteczną kolację ugotowaliśmy grzybowe uszka z czerwonym barszczem. W przyszłym roku muszę kupić inny barszcz bo ten był tak mocno przyprawiony, że uszka na tym traciły. Ale i tak były dobre.
Wieczorem, ponieważ w Polsce już wszyscy spali, postanowiliśmy wypożyczyć sobie film na DVD. Skorzystaliśmy z automatu, który stoi pod jednym z supermarketów. Bardzo dobry wybór- mnóstwo nowiutkich filmów, które dopiero co były w kinie. Zdecydowaliśmy się na Now You See Me 2 (Iluzja 2). Wypożyczenie jednego filmu na 24h kosztuje tylko $1.5
Wprawdzie nie mamy odtwarzacza DVD, ale odtworzyliśmy go na komputerze, który podpieliśmy kablem HDMI do telewizora. Zamiast popcornu były pierniczki i imbirowo-miodowe ciasteczka.
Ale mieliśmy w tym roku problem z prezentami... Żadne z nas nic nie chciało ani nie potrzebowało. W końcu mój mąż mnie zmusił do wybrania sobie kilku drobiazgów i przy okazji znaleźliśmy też coś na wspólny prezent. Tak, Mikołaj nie istnieje, trzeba sobie samemu coś kupić pod choinkę.
![]() |
Kolory zdj. są takie śmieszne bo otwieraliśmy prezenty o świcie :) |
Po rozpakowaniu prezentów znowu dzwoniliśmy na Skype. Na obiad jedliśmy pierogi ruskie, które jak wiecie robiłam już wcześniej i mroziłam. Były oczywiście pyszne! Coś ostatnio mam rękę do pierogów.
Popołudniu wybraliśmy się na spacer do parku, który mamy w pobliżu, a w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Wypróbowaliśmy przy okazji mój nowy termosik. Jest nie tylko cudny ale i działa!
Po spacerze wzięliśmy się za gotowanie: uszek oraz krokietów i bigosu na kolejny dzień.
Na świąteczną kolację ugotowaliśmy grzybowe uszka z czerwonym barszczem. W przyszłym roku muszę kupić inny barszcz bo ten był tak mocno przyprawiony, że uszka na tym traciły. Ale i tak były dobre.
Wieczorem, ponieważ w Polsce już wszyscy spali, postanowiliśmy wypożyczyć sobie film na DVD. Skorzystaliśmy z automatu, który stoi pod jednym z supermarketów. Bardzo dobry wybór- mnóstwo nowiutkich filmów, które dopiero co były w kinie. Zdecydowaliśmy się na Now You See Me 2 (Iluzja 2). Wypożyczenie jednego filmu na 24h kosztuje tylko $1.5
Wprawdzie nie mamy odtwarzacza DVD, ale odtworzyliśmy go na komputerze, który podpieliśmy kablem HDMI do telewizora. Zamiast popcornu były pierniczki i imbirowo-miodowe ciasteczka.
PONIEDZIAŁEK
Ostatni dzień wolnego. Obijaliśmy, oglądaliśmy TV, jedliśmy... Tego dnia w menu były krokiety z pieczarkami i mozzarellą. Zwykle nie smażymy ich w panierce, ale w te Święta postawiliśmy na tradycyjną formę.
Przez cały dzień piliśmy nasz ulubiony zimowy kompot, którego przepis podawałam w pierwszej BLOGMASowej notce.
Wieczorem mieliśmy bidżys z mięskiem z indyka (jeszcze ze Święta Dziękczynienia) podany z pełnoziarnistą bagietką.
Cały weekend był świetny i bardzo relaksujący! Uwielbiamy naszą wersję Świąt, wspólne gotowanie, smacznie, a bez obżarstwa, rozmawianie przez skype... Wiadomo, że to taki czas, który powinno się spędzać z rodziną, a my jesteśmy od niej tak daleko, ale prawda jest taka, że w Polsce na Wigilię musieliśmy wybrać jeden dom z 5 czy 6ciu, a do reszty tylko zadzwonić szybko z życzeniami bo wiadomo, że każdy jest zaaferowany swoją wigilią i nie ma czasu. Teraz przez Skype możemy obdzwonić wszyściutkich i zobaczyć więcej niż jeden wigilijny stół, a każdy z tęsknoty znajduje dla nas czas, więc w efekcie mamy więcej rodzinnej atmosfery niż w Polsce. Tylko przytulić się nie można.
#Patricia
Przez cały dzień piliśmy nasz ulubiony zimowy kompot, którego przepis podawałam w pierwszej BLOGMASowej notce.
Wieczorem mieliśmy bidżys z mięskiem z indyka (jeszcze ze Święta Dziękczynienia) podany z pełnoziarnistą bagietką.
Cały weekend był świetny i bardzo relaksujący! Uwielbiamy naszą wersję Świąt, wspólne gotowanie, smacznie, a bez obżarstwa, rozmawianie przez skype... Wiadomo, że to taki czas, który powinno się spędzać z rodziną, a my jesteśmy od niej tak daleko, ale prawda jest taka, że w Polsce na Wigilię musieliśmy wybrać jeden dom z 5 czy 6ciu, a do reszty tylko zadzwonić szybko z życzeniami bo wiadomo, że każdy jest zaaferowany swoją wigilią i nie ma czasu. Teraz przez Skype możemy obdzwonić wszyściutkich i zobaczyć więcej niż jeden wigilijny stół, a każdy z tęsknoty znajduje dla nas czas, więc w efekcie mamy więcej rodzinnej atmosfery niż w Polsce. Tylko przytulić się nie można.
#Patricia